Kaukaz to góry, gdzie zapach przygody unosi się w powietrzu, przyciągając freerajderów, specyficzny rodzaj przedstawicieli ludzkiego gatunku – poszukiwaczy przygód, wielbicieli białego puchu, pasjonatów górskiego krajobrazu i karkołomnych zjazdów, gotowych podjąć się wielu wyrzeczeń, które są konieczne, by móc realizować tutaj swoją pasję: freeride w dzikich górach Gruzji.
Jednak ktoś zawsze musi być tym pierwszym, tym który podejmie ryzyko i dokona pierwszych zjazdów. W Gruzji jest wciąż miejsce na to, by stać się prawdziwym eksploratorem.
Freeride w Racha to Wyzwanie.
Sergii Potapenko, lat 32, splitboarder i freerajdowy guide, jest współczesnym pionierem i prawdziwym eksploratorem regionu Racha. Jego historia pokazuje, że freeride to coś więcej, niż tylko zjazdy po śnieżnych stokach.
Gdy pojawiłem się z moim splitboardem, miejscowi patrzyli na mnie jak na UFO…
Racha (wym. Racza) to region w zachodniej części Gruzji, od północy oddzielony od Rosji głównym łańcuchem Kukazu. Racha jest wciąż dziewicza, nie ma tu żadnej infrastruktury turystycznej.
W sercu doliny, przez którą wije się rwąca rzeka, znajduje się miejscowość Ghebi, leżąca na wys. 1400m u podnóża imponującego masywu górskiego, którego skład tworzą urwista Lagora 3400 m i masywna Shoda 3609 m. Nie ma tu wyciągów, budek z fast foodami, wyratrakowanych stoków.
Lata świetności tej gruzińskiej wioski dawno minęły. Może nigdy nie nastąpiły? Skromne domy, mniej lub bardziej zaniedbane obejścia gospodarcze, psy ujadające na obcych – całość sprawia wrażenie, że czas stanął tutaj w miejscu. Takich miejsc jest dużo w Gruzji, lecz postępująca w pozostałych górskich kurortach rozbudowa turystycznej infrastruktury na wielką skalę, powoduje, że Racha jest jednym z ostatnich, dzikich regionów Gruzji. Tutaj można znaleźć ciszę, imponujący krajobraz i nieprzetarte szlaki, prowadzące w odludne górskie zakamarki. Spartańskie warunki są nieodzownym elementem tej przygody i dlatego Racha skutecznie będzie odstraszać tłumy turystów, a przyciągać wytrawnych włóczykijów.
Każdy freerajder marzy o swojej linii zjazdu na dziewiczym stoku…
ale najpierw trzeba się tam dostać.
Sergii, pochodzi z objętej działaniami wojennymi Ukrainy, latem pracuje w Polsce w branży wysokościowej, ale zimy spędza w Gruzji. W turystycznym kurorcie pracował jako nauczyciel snowboardu. Nic dziwnego, że w obliczu kaukaskich szczytów ciągnących się do linii horyzontu, pojawiła się u niego pierwotna tęsknota zobaczenia tego, co skrywa się za kolejnym pasmem górskim. W chwilach wolnych zbierał informacje o pozostałych regionach Gruzji. Zaopatrzony w stare mapy sowieckie, zaimportowane w cyfrową aplikację, pokazujące nawet stare pasterskie ścieżki, rozpoczął prawdziwą górską eksplorację. Dotarcie w głąb dolin, oznaczało wielogodzinne przechodzenie lasem, po polanach, kluczenie między potokami, szukanie dogodnych podejść w miejsce zjazdu. Nieraz okazywało się, że trzeba było zawrócić i szukać lepszego, bardziej dogodnego miejsca do przejścia przez wąwozy i wykroty wyrzeźbione erozją.
Mój pierwszy pobyt w Racha 2016 r. nie był obfity w zjazdy, ale wiedziałem, że potencjał jest ogromny i zapragnąłem tu wrócić najszybciej jak to jest możliwe.
Dron okazał się pomocnym narzędziem w pracy eksploracyjnej. Dzięki niemu Sergii mógł ocenić warunki, ustalić drogę przejścia lub wybrać dogodny wariant zjazdu. Przygoda mogła się rozpocząć!
Muchamesh, Notsara, Chanchachi te doliny po raz pierwszy odwiedził freerajder. Pierwszy zjazd jakiego dokonał przez północną ścianę Dolomisitsveri 3260m był przełomowy. Potem nastąpiły inne, niemniej spektakularne. Pierwsze wejście i zjazd z wierzchołka Shody 3600m zajął mu 3 dni, ze względu na pogodę i warunki. Sergii zawsze ma drona ze sobą, ale tego zjazdu nie mógł udokumentować przez panującą mgłę. Po paru dniach, gdy warunki się polepszyły, wrócił pod Shodę i po 2 dniowej akcji powtórzył zjazd. Filmy ze zjazdów pojawiły się w sieci.
Chęć podzielenia się pięknem tych gór z innymi, zdominowała jego całą działalność. Dni spędzone na podejściach, liczne noce na biwakach w śpiworze puchowym w jamach śnieżnych, zaowocowały nie tylko wytyczeniem zimowych szlaków i szeregiem pierwszych zjazdów. Narodził się projekt Rachafreeride.com – freerajdowe usługi przewodnickie.
Nikt, tak jak Sergii nie zna tych gór. Nikt, tak jak Sergii nie ma tej niezwykłej wizji, która pozwoliła mu skierować wszystkie swoje działania na udostępnienie tego regionu innym freerajderom. W jego skromnej osobie drzemie ogromna wewnętrzna siła. Spokój, zrównoważenie, gotowość do kolejnych wyzwań – to cechy, które trzeba posiadać, by móc w tych surowych warunkach realizować swoje wyobrażenie o freerajdzie, jako sposobie na życie.
Większość moich zjazdów to multidays touring,
żeby dobrze zjechać trzeba biwakować jeden lub dwa razy.
W Racha nie ma miejsca na półśrodki. Tutaj życie toczy się według prostych zasad. Jeśli chcesz coś osiągnąć, musisz sam dać coś z siebie. Bez zaangażowania nie uda się fajny zjazd i nie uda się zaakceptować niedogodności. Sergii jest profesjonalistą, inwestuje we freeride, pojawiają się goście z Rosji, z Polski, z Niemiec i innych krajów. Minęły 3 lata. Sergii zatrudnił asystenta Pashę, który jest drugim wspierającym przewodnikiem. W tym odludziu bezpieczeństwo grup jest najważniejsze. Wizyty gości stały się źródłem dochodu, także dla małej lokalnej społeczności, a na wyposażeniu pojawił się ratrak, umożliwiający dotarcie w głąb kaukaskich dolin. A to dopiero początek eksploracji tego zakątku Kaukazu. Szczyty wokół Ghebi są dzikie, niedostępne, tutaj można wyobrazić sobie jak musiały wyglądać Alpy 100 lat temu. Freeride jest jedną z możliwości obcowania z tymi nieokiełznanymi górami.
Rachafreeride.com to już nie marzenie, lecz współczesny pionierski projekt, którego motorem napędowym jest Sergii Potapenko. W czasach masowej turystyki, takie przedsięwzięcia pokazują, że sporty przestrzenne zbliżają nas na różne sposoby z górami. Dla jednych kończy się to po zaliczeniu zjazdu, a dla innych zaczyna się żmudna praca, której celem jest stworzenie profesjonalnej bazy freerajdowej, umożliwiającej dalsze odkrywanie tych malowniczych, lecz wymagających zakątków gruzińskiego regionu Racha.
Sergii ma w planach dalsze, wciąż dziewicze szczyty i nietknięte kuluary.
Wyzwania czekają.