Jesień to czas pożegnania lata i okres oczekiwania na uroki zimy. Postanowiliśmy wyruszyć w bliskie nam sercu góry – by zaliczyć kolejny szczyt do Korony Beskidu Śląskiego i zobaczyć którędy kroczyła Pani Zima, która jeszcze nocą łomotała lodowatym wiatrem w okna naszego domu.
Trasa prowadzi dosyć stromym podejściem zboczem Małej Czantorii.
Mroczny las przywołał wspomnienie oglądanego niedawno filmu Hotel Transylwania. Dla Alexa okazja do wcielenia się w jedną z postaci 🙂
Pierwszy szczyt i pierwsze ciastko-nagroda. Ta polana stanowi wierzchołek Małej Czantorii.
Idziemy dalej. Czantoria porośnięta jest w większości lasami bukowymi i świerkowo-jodłowymi, miejscami z udziałem jaworów, jesionów i modrzewi. Na zboczach i szczycie Czantorii Wielkiej występują także trawiaste polany.
Mijamy górną stację wyciągu narciarskiego Poniwiec. A śniegu jak nie ma, tak nie ma.
Nareszcie jest. Oto i ON. Pierwszy śnieg tej jesieni.
Im dalej w górę tym więcej śniegu. Nasza wędrówka nabrała zupełnie innego tempa.
Po obu stronach granicy państwowej w partiach podszczytowych znajdują się leśne rezerwaty przyrody: po stronie polskiej rezerwat „Czantoria”, a po stronie czeskiej narodowy rezerwat „Čantoryje”.
Tego pana trzeba po prostu przytulić.
Na samym szczycie góry, po czeskiej stronie granicy, znajduje się stalowa wieża widokowa (wstęp płatny) z platformą na wysokości 29 metrów oraz bufet.
Jest to miejsce. z którego przy dobrej widoczności widać nawet Tatry.
Na grzbiecie góry, poniżej wierzchołka, znajduje się czeskie schronisko turystyczne na Czantorii (właściwie pod Czantorią Wielką), zbudowane w 1904 r. przez niemiecką organizację turystyczną Beskidenverein.
Teraz już tylko droga powrotna nas czeka. Ale dlaczego iść, skoro mona biec. Kondycja się przyda na kolejną wyprawę.
Kolejne szczyty Korony Beskidu Śląskiego zaliczone. Szeregowy Kowalski-jak było?
tekst i zdjęcia : challengefamily.eu